niedziela, 9 marca 2008

Katolickie radio

Okryłem Radio Józef. Do czasu mojego dłuższego pobytu w Warszawie uważałem to radio za konkurencję dla Radia Maryja. Takie zresztą były doniesienia medialne, a może i intencje ks. prymasa o ile dobrze pamiętam doniesienia medialne z czasu tworzenia rozgłośni. Moje doraźne nasłuchiwania osłabiły nieufność. Wprawdzie niektóre mocne rytmy anglosaskie źle działają na moją fizjologię (podobno najniższe częstotliwości rokowego łomotu człowiek słyszy skórą, która tak jak układ nerwowy pochodzi z ektodermy i to jest coś co powoduje nasze tupanie nogą do taktu) może mam zbyt delikatną skórę, ale zauważam przede wszytkim przemyślany dobór muzyki, co niekiedy zawodzi w Radio Maryja, gdzie kryterium jest pogodny charakter melodii. Ponadto radio to znakomicie uzupełnia niedostatki Radia Maryja po stronie intelektualnej formacji katolików. Prowadzący mają dobre przygotowanie duchowe i intelektualne i przyjemnie ich słuchać. Nie spotkałem się z przejawami modernistycznego odchylenia w liturgii, które tak drażni w radiu Maryja (ta nieprecyzyjna, poetycka i uczuciowa teologia, to pełne spektaklu sprawowanie Mszy Św, te oklaski, nieliturgiczne śpiewy od ołtarza, to wiecowanie zza pulpitu, te witania i ludzkie podziękowania, wymienianie szarż i tytułów, gdy właśnie Pan Nasz Jezus Chrystus za nas umiera). Wyczuwam w tym radiu mocniejsze osadzenie w ortodoksji, większą radość z obecnego papieża, większą pokorę. Tekieli walczący na przedpolu z demonami wzbudza mój podziw. Kiedyś próbowałem się z nim skontaktować w sprawie leżącej mi na sercu homeopatii, ale nie doszło do tego. Dzisiaj znów niezwykle inspirujące spotkanie z prof. Świderkówną nad Pismem Św. Jak pięknie podjęto temat gestów Benedykta XVI wobec Buddy i Koranu. Nie ukrywam że podzielam wątpliwości słuchaczki wobec tych faktów, ale jak prowadząca Pani Prof., i prowadzący ksiądz nie mam żadnych wątpliwości co do osoby obecnego papieża. Ciekawe było jak z pokorą, a równocześnie zachowując uczciwość intelektualną pogłębiało się spojrzenie prowadzących na twarde i głębokie argumenty słuchaczki. Pani Prof. zaczynała się już irytować, ale ksiądz do końca był wierny swoim charyzmatom głoszenia Dobrej Nowiny.

Brak komentarzy: