wtorek, 8 kwietnia 2008

To nie jest film dla młodych, ani dla starych ludzi

No Old Men Country.
Po nagrodzie Nobla dla Szymborskiej szydził Michalkiewicz, że to już za takie pimpoletki dają Nobla. Po oskarze dla "Milczenia owiec" zdumiewał się człowiek temu zamiłowaniu do grozy i ohydy. Teraz kolejny "obraz" fetowany jako arcydzieło. "To nie jest kraj dla starych ludzi". (Siedem wyrazów tłumaczenia czterowyrazowego tytułu). Jako człowiek, któremu zdarzyło się widzieć śmierć powinienem lżej podejść do tej opowiastki, ale nie, bezsensowna groza, ohyda duszny pesymizm tego filmu nakazuje podjąć pytanie o kierunek sztuki, sztuki filmowej w szczególności, o cel, ku któremu zmierzają ludzie współcześni, o porządek świata.
Przedłużona, okrutna scena pierwszego zabójstwa wyzwala pytania jeszcze bardziej podstawowe. Czy dobrze jest, że staliśmy się ludźmi "widzącymi". Jeszcze kilkadziesiąt lat temu obejrzenie zabójstwa dane było nielicznym: żołnierzom, jakiejś ograniczonej liczbie świadków, uczestnikom tragedii. Były to często sytuacje, w których zmarły miał historię, a jego śmierć stanowiła pustkę dla bliskich. Zresztą podobnie było z aktem płciowym, kto poza nielicznymi podglądaczami, widział cudze zbliżenia. Teraz można zobaczyć wszystko. Powątpiewam, że człowiek ma taką potrzebę. Sztuka filmowa ma zamiar coraz bardziej "pokazywać". Coraz mniej miejsca na wyobraźnię, coraz usilniejsze wrażenie wdrukowywania emocji, obrazu i pojmowania świata.
Jest zło, nie ma dobra. Taka jest treść przekazu.
Ale najsmutniejsza, najbardziej przygnębiająca, jest egzystencjalna, bełkotliwa ocena idących czasów dokonana przez zmęczonego życiem szeryfa. Reprezentując zagubionego człowieka zachodu przekonał mnie, jak niewiele współodczuwania łączy mnie z duszą przedstawiciela nowożytnej cywilizacji. Czuję się jakbym stał w jednym szeregu razem z Rzymianami, Grekami, pierwszymi Słowianami, społeczeństwem Średniowiecznym, polskimi powstańcami, szlachtą, chłopami, ofiarami ginącymi w obu wojnach światowych, Polakami gnębionymi przez komunizm, chrześcijanami z całego świata wobec ludzi już nie czujących, wszystkowiedzących, znudzonych, zobojętniałych. Których już nie sposób zrozumieć. Jakby z innej kultury. Wrażenie podobne do tego po filmie "Wiosna, lato, jesień, zima, wiosna"
Jeśli po tym filmie nie mamy pozostać obezwładnieni i gorsi, to musimy mocno przepracować to co nam przedstawiono.

Brak komentarzy: