Zakończyła się wizyta papieska w Stanach Zjednoczonych. Na bieżąco komentowała ją telewizja EWTN i co miłe, stałym uczestnikiem w studiu był x. Neuhaus, znany konwertyta i wydawca "First Things". W Polsce, katolickim kraju, można jedynie zatęsknić za kapłanem, który występowałby w mediach i zajmował jednocześnie tak pryncypialne stanowisko np. w sprawie liturgii. W odróżnieniu bowiem od księży polskich niektórzy księża amerykańscy przeczytali widać "Ducha liturgii" i ostatnią encyklikę "Spe salvi" Niestety,nawet telewizja Trwam i Radio Maryja dramatycznie zaniedbują ten obszar życia religijnego. A oto, jak rozpoczyna się komentarz x. Neuhausa, po Mszy w Bostonie będącej najgorszą wizytówką dla grup wiernych zaangażowanych w jej przygotowanie, z żałosnym śpiewającym unisono chórem, z amatorskim latynoskim zespolikiem przekrzykującym bębny i gitary, z wyśpiewującymi w tonacjach wschodnich Wietnamczykami, Tajami i innymi: "Czwartkowa Msza Święta zaznajomiła Ojca Świętego z estetycznym cierpieniem jakiego doznają wierni w Ameryce...W każdym razie można stwierdzić, że w sposób zupełnie zdumiewający, przebieg Mszy Św. ignorował, bądź podważał wszystko co Ojciec Św. dobitnie na ten temat pisał."
Z drugiej strony trochę denerwujący był ten amerykański egalitaryzm, niezauważany przez samego x. Neuhausa, gdy konsekwentnie nie przyklękano przed papieżem, a całowanie w pierścień mętnie tłumaczono jego szacownym pochodzeniem od Św. Piotra, jakby z obawy, że pochylenie się przed Następcą Apostołów zostanie uznane za kult osoby Józefa Ratzingera. Paradoksalnie w tym równym społeczeństwie niektórym osobom przyznaje się przymioty niemalże boskie, np. tenorowi Placydowi Domingo, który uratował pionowy porządek doczesny, gdy rymnął przed papieżem na kolana i pocałował go w pierścień wcześniej odśpiewawszy Panis Angelicus.
Martwiło też udzielanie, także przez papieża, Komunii Św.na rękę i na stojąco. Wyznaczony do pateny ksiądz stał długo bezczynnie, gdyż ledwie co dziesiąty przyjmował do ust. Już nie zgina się kolano na Imię Jezus, którego apoteoza tak majestatycznie zdobi strop kościoła Il Gesu w Rzymie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz