wtorek, 22 lipca 2008

Egen o służbie zdrowia

Namiętny ton polemiki pani min. Kopacz (Rzeczpospolita 16-07-2008 "Służba zdrowia bez rewolucji") utrudnia odniesienie się do treści, gdyż ma się ochotę pójść na skróty i wykpić formę. Z kolei całkowite pominięcie formy wystąpienia zuboży interpretację części merytorycznej, gdyż oprócz podstawowego przekazu w artykule dają się odczytać pewne nieświadome treści widoczne właśnie w formie. I chociaż niektórzy politycy PO odnoszą się do artykułu z zażenowaniem i próbują go bagatelizować to warto trochę się nad nim skupić, gdyż ma jedną bardzo ważną i unikalną cechę - wydaje się być szczery.

Pani minister posługuje się szeregiem twierdzeń w swoim przekonaniu oczywistych, które powracają w debacie o służbie zdrowia, ale których prawdziwość nie jest pewna. Np. twierdzenie, że Polacy postrzegają system publicznej opieki zdrowotnej jako niewydolny, nieefektywny, nieprzyjazny pacjentom, biurokratyczny, niejasny, sprzyjający patologiom jest raczej obrazem systemu z mediów niż z doświadczeń Polaków. Ci którzy porównują nasz system z zagranicznymi bardziej niuansują swoje oceny, a parametr zaufania do służby zdrowia ciągle jest bardzo duży mimo negatywnych doniesień medialnych. Wydaje się, że tak negatywna ocena ma tworzyć klimat do drastycznych, rewolucyjnych (wbrew tytułowi) rozwiązań, jak również przejaskrawiać mankamenty systemu tworząc dobry wyjściowy punkt do oceny wprowadzanych zmian. Centralizacja płatnika przeprowadzona przez min. Łapińskiego skwitowana została jako reforma wprowadzająca zamęt, gdy tymczasem pozostał po niej jednolity system kontraktowania i wyeliminowane zostały powodujące chaos eksperymenty jak ten o nie limitowaniu świadczeń z Dolnośląskiej Kasy Chorych. Dyskredytowanie spółek użyteczności publicznej, które nie zafunkcjonowały w praktyce może być co najwyżej opinią pani minister, a nie twierdzeniem. Uwagi pani minister na temat ustawy o ratownictwie i ustawy o nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych dotyczącej kosztów leczenia ofiar wypadków nie wychodzą merytorycznie poza specyfikę walki propagandowej i właściwego dla niej języka. Dla sprawiedliwości dodać trzeba, że wystąpienie panów Balickiego, Dorna i Religi również nie ustrzegło się tez arbitralnych, jak ta "że samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej jako dominująca forma organizacyjno-prawna ZOZ zbankrutowały i są nie do obrony". Jeśli ktoś umiera z braku jedzenia, to nie świadczy to o jego słabym organizmie, tylko o braku jedzenia. W systemie ochrony zdrowia, jak wskazują na to porównania z innymi krajami, brakuje środków finansowych, dlatego zakłady opieki zdrowotnej popadają w zadłużenie. Dlaczego nie miałoby to dotknąć szpitalnych spółek? Słychać o takich, które nie bilansują się po ostatnich podwyżkach pensji dla pracowników.
Pani minister zadaje sobie wiele trudu, aby przekonać nas, że zmiany właścicielskie, które z takim nakładem sił i forteli rząd PO zamierza przeprowadzić mają znaczenie drugoplanowe. Sztandarowy pomysł Platformy Obywatelskiej został zbagatelizowany ustami ministra, który napisał: „wcale nie struktura własnościowa zakładu opieki zdrowotnej jest najważniejsza”. Należy jednak sądzić, że przynajmniej dla premiera przekształcenie szpitali w spółki jest kluczowym elementem reformy służby zdrowia. Mało jest prawdopodobne, aby pani minister o tym nie wiedziała, więc jej wypowiedź ma tylko uspokoić oponentów. Jako kluczowy element przekształcenia zgłasza pani minister reformę ubezpieczenia zdrowotnego, a właściwie złamanie monopolu NFZ. Sytuację taką mieliśmy na początku reformy, ale ze względu na krótki okres funkcjonowania kas chorych i wyjątkowo niskie nakłady na ochronę zdrowia (dopiero później składka zaczęła rosnąć) brak dostatecznej perspektywy do oceny efektywności systemu podzielonego płatnika. Proponować jednak należy wstrzemięźliwość w euforii, gdyż doświadczenia Słowacji, czy też Niemiec nie są jednoznaczne. Postuluje się podział funduszu, ponieważ wyzwoli to mechanizmy konkurencji i większej efektywności, a równocześnie środowiska związane z PO forsują łączenie szpitali, ponieważ poprawi to ich sprawność i zmniejszy koszty zarządzania. Równie dobrze może być odwrotnie. Jak twierdzi prof. Gregg Bloche, doradca Baracka Obamy ds. zdrowia "Ogromna ilość doświadczeń z krajów OECD pokazuje, że konsolidacja placówek zdrowotnych i podział publicznego płatnika powoduje eksplozję kosztów". Może zanim pani minister wypowie się kategorycznie jej doradcy sprawdzą owe doświadczenia krajów OECD. Niestety podział płatnika tj. NFZ będzie jak podział kostki cukru wrzuconej do herbaty. Niczego nie poprawi, a może nawet cukier się rozsypie na boki.
Min. Kopacz wypowiada się z aprobatą o szpitalach prywatnych. Faktem jest, że szpitale przekształcone w spółki zyskują wizualnie. Pani w recepcji jest miła, wykładzina jest kolorowa, a na salach chorych wisi telewizor na żetony. Ale te zewnętrzne przejawy poprawy nie powinny zmylić Pani Minister. Nowy właściciel chce jak najwięcej swoich usług sprzedawać, więc pierwszym krokiem po utworzeniu spółki jest tzw. face lifting. Czasami spektakularnie dokona się zakupu jakiegoś urządzenia medycznego i ogłosi to w mediach. A chodzi jedynie o to, że spółka utworzy zakład opieki zdrowotnej, który jest niepubliczny, to znaczy może pobierać pieniądze, a to niestety znaczy, że pobiera pieniądze za co tylko może, i w konsekwencji tworzy mechanizmy, aby sprawnie pobierać pieniądze poza kontraktem. W tej sytuacji gołosłownie brzmi twierdzenie, że państwo cokolwiek zagwarantuje polskiemu pacjentowi.
Tekst Pani minister warto zobaczyć jako ilustrację kryzysu kompetencyjnego, koncepcyjnego i decyzyjnego w odniesieniu do problemów ochrony zdrowia. Można sądzić, że wystąpienie Pani Minister, z którego przebija niepewność co do własnej pozycji w rządzie, skierowane jest do premiera Tuska i członków Platformy. Inaczej trudno zrozumieć pretensję do panów Balickiego, Dorna i Religi zawartą w słowach: „Projektują jednak coś więcej: samospełniającą się przepowiednię, mając nadzieję, że w pewnej chwili rząd naprawdę uwierzy, iż naprawa systemu ochrony zdrowia składa się z nieprzemyślanych i chaotycznych kroków i odstąpi od reformy”. Również przekonywanie, że projekt Platformy Obywatelskiej „to plan spójny i logiczny, który zapewni satysfakcję polskiemu pacjentowi” sprawia wrażenie raczej propagandy kierowanej do własnych szeregów niż przekonującego argumentu w debacie społecznej. Samorządy wojewódzkie i powiatowe nie szykują się do przekształcania szpitali w spółki. Wygląda na to, że nie traktują poważnie nowego zadania ustawowego. Może przekazano im wiadomość, że chodzi wyłącznie o rozgrywkę z prezydentem, który zawetuje ustawę i zostanie obarczony odpowiedzialnością za porażkę reformy. Zapomniano tylko poinformować min. Kopacz.

Na koniec trzeba wspomnieć o rzeczach do których min. Kopacz się nie odniosła. Nie wspomniała o konieczności radykalnego zwiększenia środków w systemie. Nie wyjaśniła przyczyny opóźnień w harmonogramie reformy, jak również niespodziewanych, a radykalnych zmian koncepcji. Nie zauważyła wstrzemięźliwego stanowiska środowisk medycznych wobec projektów. Nie nawiązała do ustaleń białego szczytu, tym samym obnażyła jego doraźny i propagandowy charakter.
Naprawa ochrony zdrowia jest wspólną sprawą wszystkich sił politycznych, ale min. Kopacz nie wypada przekonująco w roli lidera tych zmian.